Felicjan Łada (1917–2017)

5 listopada 2017 r. zmarł Felicjan Łada, były więzień polityczny KL Stutthof nr 18 252. Z nieopisanym smutkiem żegnamy Przyjaciela nas i naszego Muzeum, jednego z inicjatorów jego powstania, harcerza, bojownika Związku Walki Zbrojnej - Armii Krajowej, stoczniowca i inżyniera. Świadka wydarzeń XX wieku.

Felicjan Łada urodził się 18 września 1917 r. w miejscowości Niemce, dziś Sosnowiec. Jego Ojca, Stanisława, za działalność w Polskiej Partii Socjalistycznej zesłano na Syberię. Po powrocie pracował jako główny elektryk w kopalniach Zagłębia Dąbrowskiego. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w końcu lat dwudziestych XX wieku, cała rodzina przeniosła się na Wybrzeże do powstającego nowego wielkiego miasta – Gdyni. Ojciec podjął tam pracę w warsztatach portowych Marynarki Wojennej. Zafascynowany okrętownictwem Felicjan praktykował u Ojca, snując marzenia o stoczniowej przyszłości w ukochanej Gdyni.

Wybuch wojny i zajęcie Gdyni przez Niemców pokrzyżowały wszelkie plany. Rodzina Ładów została przymusowo wysiedlona i skierowana do miejscowości rodzinnej. Brat Felicjana – Zdzisław, ranny w obronie Kępy Oksywskiej, dostał się do niewoli, a następnie został karnie przeniesiony do KL Flossenburg. W Zagłębiu Ojciec z Felicjanem od wiosny 1940 roku działali w Związku Walki Zbrojnej zajmując się sabotażem i pomagając osobom zagrożonym. Jesienią 1940 roku rodzinie udało się wrócić do Gdyni, przemianowanej przez Niemców na Gotenhafen. Felicjan podjął tam pracę fizyczną przy budowie doków pływających w stoczni na Oksywiu, następnie został kreślarzem w niemieckich biurach administracyjnych miasta. Wykorzystując swoje stanowisko pracy i okoliczności Felicjan podjął kolejne akcje konspiracyjne w ZWZ-AK i podziemnym harcerstwie – m.in. wykradł wojskowe instrukcje, skopiował plany i mapy. W lecie 1942 roku Stanisław Łada został aresztowany i po długotrwałym śledztwie wysłany do KL Stutthof. Ten sam los spotkał jego syna – gestapo zjawiło się po Felicjana 26 listopada 1942 roku. Zatrzymanie miało związek z rozpracowaniem struktur organizacji na Wybrzeżu, aresztowaniami objęto kilkaset osób – większość z nich po kilku tygodniach trafiła do Stutthofu. Felicjan Łada przekroczył bramę obozu 20 stycznia 1943 roku, otrzymując numer 18252 jako „Polizeihaftling” (więzień policyjny do dyspozycji gestapo).

W kwietniu 1943 roku, na skutek fatalnych warunków obozowych i niezaleczonych chorób jeszcze z okresu zesłania, Stanisław zmarł w stutthowskim rewirze. Jedynym pocieszeniem Felicjana była od tego okresu prowadzona nielegalnie, zachowana do dziś, korespondencja z matką. Ta zrozpaczona po śmierci męża umierała ze strachu o swoich synów. Mimo zagrożenia wysyłała grypsy do obozów, a nawet przyjechała do Stutthofu, by choć przez parę minut zobaczyć syna w czasie zorganizowanego tajnego widzenia. „Kochana Mamusiu! Widziałem, że chwila ta zrobiła na Tobie b. duże wrażenie, że kosztowało Cię to bardzo dużo sił i nerwów. Proszę Cię, więc na wszystko, zaniechaj tego Mamusiu. Oszczędzaj swe siły, nerwy i zdrowie i nie narażaj się. Zobaczymy się i pozostaniemy już na zawsze wkrótce”.

W czasie pobytu w Stutthofie Felicjan pracował większość czasu w obozowych warsztatach przy produkcji i reparacji broni, od lata 1944 roku. był zaś kreślarzem w działających przy Stutthofie Niemieckich Zakładach Wyposażeniowych (DAW). Od samego początku działał w więźniarskim ruchu oporu, zarówno prowadzonym na słynnym polskim bloku nr 5, jak także w miejscu pracy. Felicjan stał się jednym z czołowych organizatorów stworzenia „tajnego planu zbrojnego”, zabezpieczania broni i amunicji na wypadek likwidacji obozu. „Stworzyliśmy plan sforsowania drutów, likwidacji strażników i podjęcia walki. Zdecydowaliśmy, że nie damy się darmo wykończyć”.

Z miejsca pracy Felicjan obserwował tragiczne wydarzenia rozgrywające się w obozie, był m.in. naocznym świadkiem przybywania do obozu transportów żydowskich i ich uśmiercania. „Do DAWu przychodziły zlecenia na „Feldkisten”, a to wskazywało, że szykuje się duży transport. Wielu SS-manów kradło: od komendanta do Kommandofuhrera. Kosztowności, cenne rzeczy ładowali do skrzyń i jako pocztę polową wysyłali do domów”.

Ewakuowany z obozu drogą pieszą 25 stycznia 1945 r. Po kilku dniach wyczerpującego marszu wykorzystując okazję uciekł wraz z dwoma kolegami w Niestępowie na Kaszubach. Po wyczerpującej wędrówce i noclegach wśród zasp śnieżnych dotarł do Matki. Wiele miesięcy później powrócił do domu, po ponad 5 latach niewoli, jego brat.

Felicjan chciał kontynuować naukę i pracować w stoczni. Na jego barkach ciążyło wszak utrzymanie rodziny, pracował więc bardzo ciężko, ponad siły. Po pracy pędził na Politechnikę Gdańską, by zrealizować marzenie Ojca – uzyskać tytuł inżyniera. Udało mu się ukończyć studia, ale nie bez szykan i problemów natury politycznej. Wyczerpany organizm wkrótce odmówił posłuszeństwa, obóz dał o sobie znać ponownie. Lekarze z gdyńskiego szpitala uratowali Felicjanowi życie, tamując liczne krwotoki, na które cierpiał.

Powrócił do stoczni wcześniej niż zalecano, bał się o utratę pracy. Wiele razy przesłuchiwany w Urzędzie Bezpieczeństwa, nakłaniany do współpracy, nigdy nie wstąpił do partii. „Chcieli koniecznie abym „się zaczerwienił”, grożono, że oskarżą mnie o sabotowanie pracy”. Z racji pochodzenia i działalności w ZWZ-AK przydzielane stanowiska zawodowe nie były nigdy w pełni adekwatne do jego wykształcenia i możliwości. Nie doczekał się nigdy uznania, mimo, że opatentował wiele wynalazków stoczniowych, był współautorem metody i realizacji łączenia połówek statków na wodzie. Mówi dziś o sobie: „Byłem wtedy czarną owcą, ale nigdy czerwoną!” Stał się jednym z inicjatorów powstania Muzeum Stutthof. Po przejściu na emeryturę nadal aktywnie działał w stowarzyszeniach byłych więźniów oraz organizacjach kombatanckich.

„Nie zeszmacić się, a pozostać sobą – to był mój cel w obozie. Być zawsze człowiekiem i widzieć w drugim też człowieka, nawet wtedy gdy był to SS-man… Jednego z nich, przyzwoitego, potem w sądzie po wojnie poratowałem, mówiąc prawdę…”

Jego niezwykłe losy stały się kanwą scenariusza historyczno-edukacyjnej opowieści graficznej „Szczęściarz z rocznika 1917” oraz legły u podstaw projektu „Stutthof. Nowy wymiAR”.

http://stutthof.org/publikacje

http://www.stutthof.org/nowywymiar