7 września 2014 r. na terenie Muzeum upamiętniono 75. rocznicę pierwszego transportu więźniów do obozu Stutthof. W uroczystości wzięli udział byli więźniowie, przedstawiciele parlamentu, urzędów centralnych, samorządu, korpusu dyplomatycznego, sił zbrojnych, policji, Straży Granicznej, Służby Więziennej, straży pożarnej oraz muzealnicy.
Obecni byli także reprezentacja młodzieży szkolnej i akademickiej wraz z nauczycielami i wykładowcami oraz harcerze. Oprawę uroczystości i ceremoniał wojskowy zapewniły Kompania Reprezentacyjna i Orkiestra Marynarki Wojennej RP.
Zebranych powitał dyrektor Muzeum Stutthof Piotr Tarnowski*, a następnie przekazał głos pierwszemu dyrektorowi i twórcy Muzeum, Tadeuszowi Matusiakowi. Przypomniał on o ogromnej determinacji i wsparciu, jakie dostał od byłych więźniów przy tworzeniu Muzeum. Następnie przemówił Karol Gdaniec, były więzień obozu Stutthof, który został w nim osadzony w wieku 15. lat. Pan Gdaniec w emocjonalny sposób podzielił się z zebranymi dramatycznymi przeżyciami, jakich doświadczył w obozie.
Jak co roku został odczytany Apel Poległych, oddano salwę honorową, złożono wieńce i wiązanki oraz zapalono znicze pod Pomnikiem Walki i Męczeństwa.
*Przemówienie dyrektora Muzeum Stutthof Piotra Tarnowskiego
Powtórzę za Juliuszem Słowackim:
"Chodzi mi o to, aby język giętki
Powiedział wszystko, co pomyśli głowa:
A czasem był jak piorun jasny, prędki,
A czasem smutny jako pieśń stepowa,
A czasem jako skarga nimfy miętki,
A czasem piękny jak aniołów mowa...
Aby przeleciał wszystka ducha skrzydłem.
Strofa być winna taktem, nie wędzidłem."
Porządek – termin używany zarówno w języku potocznym jak i naukach, takich jak matematyka, logika, filozofia. Często pokrywający się ze znaczeniem terminu "ład". A poprzez ład zwykliśmy rozumieć porządek, jako szczególnie wysoki stopień wewnętrznej harmonii, jedności, dobra. Lubię porządek, uporządkowanie, logiczną ciągłość i ład w domu, lubię ludzi porządnych i większość z nas pochwala porządek i ustalone normy.
Wakacje to dla wielu rodaków okres podróży i odpoczynku. Jednak część z nas decyduje się na poznanie i wyrusza na spotkania z historią do miejsc takich jak były KL Stutthof. Chodząc alejkami wśród tablic w ciszy ludzie starają się poznać historię i okrucieństwo tego miejsca. Czasem wyruszam śladem naszych gości i słucham tego co mówią szukając inspiracji do dalszych działań, sugestii by ulepszyć odbiór tej trudnej lekcji o toczonej tu niegdyś walce życia ze śmiercią. W tym roku moją szczególna uwagę zwrócił krótki dialog matki z może 12-letnim synem. Wchodzą do Muzeum przez szarą bramę mijają tablicę z opisem i kierują się w stronę "Bramy Śmierci". Mały chłopiec wyraźnie zaciekawiony wskazuje na duży ceglany budynek komendantury i pyta: "Mamo, a co to za budynek?" Matka szybko i pewnie odpowiada: "Tam mieszkali ss-mani, którzy pilnowali porządku".
Poszli dalej, a ja wróciłem do codziennych zajęć. Jednak ta krótka scenka, której byłem świadkiem nie dawała mi spokoju, zapadła w pamięci. Dlaczego mnie to tak poruszyło? Zastanawiałem się czy matka przekazała dziecku, że ss-mani oprócz pilnowania porządku mordowali tutaj niewinnych ludzi, że była to fabryka śmierci, piekło na ziemi. Czy aby chłopiec wyszedł z przekonaniem, że ss-mani nie byli tacy źli bo pilnowali "ładu". Czy mama przeczytała mu tablice na wystawach, czy tylko pokazała makietę. Zrodziła się we mnie myśl, że aby chronić młodych ludzi przed okrucieństwem lat wojny zaczynamy używać eufemizmów by złagodzić wymiar krzywdy ludzkiej jaki się tu wydarzył. Małe dzieci uczą się nie tylko w szkole, poznają też świat oczami swoich rodziców i dziadków. Kod pokoleniowy i kulturowy przekazuje historie oczami świadków i słowami, które stają się symbolami. Moje pokolenie słyszało od swoich rodziców i dziadków, że miejsca takie jak KL Stutthof to było piekło na ziemi, że tysiące ludzi w sposób urągający człowieczeństwu zostało zamordowane przez hitlerowców.
Nikt wtedy nie miał wątpliwości… A ja teraz je mam.
Wiem, że nie możemy pozwolić by kod pokoleniowy został przerwany, by słowa nadawały łagodny kształt w obawie przed przeżywaną emocją. Jeśli w miejscu takim jak były obóz koncentracyjny płacze matka, a dziecko zapyta: "dlaczego?" Matka odpowie: „bo nie rozumiem jak ludzie mogli być tak okrutni dla innych ludzi”. Kod zostanie zachowany. Musimy, w naszej pracy i życiu, starać się by słowa zawsze oddawały bezmiar tragedii tego miejsca: marszu śmierci, baraków, krematorium. Naszym obowiązkiem jest mówić prawdę by nigdy nie powtórzył się dramat 2077 dni działania obozu Stutthof. Dziś w 75. rocznicę pierwszego transportu obiecują Wam byli więźniowie, że dołożę wszelkich starań by w pokolenia niosła się trudna prawda o tym miejscu.