Tam uformowała się już kolejka do rewizji osobistej. Podczas tej rewizji kazali wyjmować wszystko z kieszeni i teczek. Po tej rewizji zostawali tylko pięćdziesiąt guldenów każdemu.[...] Zabrali mi również plany, które miałem ze sobą. Wszystko wrzucali do odpowiednich koszy. […] Noc spędziliśmy w sali gimnastycznej na odrobinie słomy. Nie dali nam tego dnia jeść, a następnego uraczono nas jakąś czarniawą zupą wybitnie niesmaczna, ja nie jadłem – zresztą nie byłem głodny. Nie puszczali nas do ubikacji – załatwić się więc było trzeba na tejże sali gimnastycznej, w miarę możliwości dyskretnie.[...]
Następnego dnia – 2 września 1939 r. o godzinie 10-tej czy 11-tej załadowali te grupy zawodowe do pięknych, miejskich autobusów i wywieźli do Stutthofu. Drzwi autobusów zablokowane były eskortą. Uprzednio była jeszcze „upolityczniająca” przemowa, że jesteśmy polskie świnie, że należałoby nas właściwie wyniszczyć, że zdradziecko napadliśmy na Niemców, że jeśli jednak będziemy dobrze pracować, to oni będą się nami dobrze obchodzić, bo cenią pracę itd. itp. Wywieźli nas bez słowa dokąd, po co, w jakim celu – wiedzieliśmy tylko, że do roboty.[...] Ustawiono nas dwójkami i wprowadzono do obozu. Plac 80 na 120 metrów, ten pierwszy plac ogrodzony był kolczastym drutem, podwójnym i zasiekami, ale bez podłączenia prądu elektrycznego. Wież strażniczych nie było. Tam, gdzie stoi lewy barak przy wejściu był ustawiony baraczek kuchenny. Poza tym były okrągłe namioty z jednym słupem w środku. Było nas w takim namiocie dwudziestu, do trzydziestu, jak śledzi w beczce
– tak swoje przybycie do obozu Stutthof zapamiętał Wacław Lewandowski
Poszukiwania Polaków mieszkających i działających na terenie Gdańska trwały przez całą jesień 1939 r. Między innymi jednym z celów przeprowadzanych masowych aresztowań na terenie Gdyni było też wyłapywanie Polaków, szczególnie czynnych jako przywódców i podżegaczy, znajdujących się na listach poszukiwanych, którzy zbiegli do Gdyni z Gdańska.
Jednym z nich był Józef Kostro. Józef Kostro urodzony w Niewierzu w Wielkopolsce, jak tysiące Polaków walczący w I wojnie światowej w armii pruskiej, uczestnik Powstania Wielkopolskiego jako kierownik zdobytego pociągu pancernego „Danuta, po rozpoczęciu studiów z filozofii przyrody na Uniwersytecie Poznańskim, przeniósł się na Politechnikę Gdańską. Po ukończeniu techniki budowy maszyn zatrudniony został w Gdańskiej Dyrekcji Kolejowej PKP, jako kierownik parowozowni. Przebywający latem 1939 r. u rodziny w Trzemesznie, Józef Kostro 1 września 1939 r. jako oficer rezerwy udał się na Wybrzeże. Powrót do Gdańska okazał się niemożliwy, dlatego Józef Kostro dotarł do Gdyni, gdzie został aresztowany. Po osadzeniu w obozie Stutthof znalazł się w grupie więźniów wysłanych do budowy karnego obozu dla SS w Maćkowach (SS-Kaserne Danzig-Matzkau). Jednym z dozorujących budowę obozu Matzkau był Niemiec - sąsiad Józefa Kostro, wojskowy, który pomagał w dostarczaniu do obozu jedzenia i listów przez żonę, a także umożliwił jej spotkanie z mężem. W sierpniu 1941 r., Józef Kostro został wysłany z obozu Stutthof do KL Auschwitz, gdzie został zarejestrowany w dniu 9 sierpnia pod numerem obozowym 19 986.
7 września 1941 r., przebywając na Bloku 20a, w 46 rocznicę swoich urodzin Józef Kostro napisał swój pierwszy do rodziny:
Moi Kochani!
Jestem od jednego miesiąca w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Przed moim wyjazdem ze Stutthofu otrzymałem od Was jeden list i jedną kartkę z wiadomością o zachorowaniu Twojej matki. Niech da Bóg, żeby mogło się jej wkrótce zrobić lepiej i mogła powrócić do sił. Napisz mi proszę jak u Was stoją sprawy i jak czujecie się zdrowotnie i co robią dzieciaczki. Przy pisaniu musisz dokładnie przestrzegać przepisów wydrukowanych na formularzu tego listu i mój adres musisz dokładnie napisać tak jak podano na kopercie. Prześlij mi proszę na początek 25 lub 30 marek /RM/ i w przyszłości miesięcznie 20 RM. W ostatnim czasie miałaś z pewnością wiele wydatków związanych z chorobą Babci. Mi idzie mimo wszystko całkiem dobrze i czuję się także całkiem zdrowy. Nie bądźcie zatroskani o mnie. Za dwa tygodnie napiszę znowu. Całuję zatem Was Wszystkich serdecznie i pozdrawiam. Wasz Ziut
Wysyłając 13 października 1941 r. swój ostatni list przebywał na bloku karnym nr 11:
Moi Kochani!
Wielkie serdeczne dzięki za dwa listy i przesyłkę pieniężną. Cieszy mnie, że Wy Wszyscy także Ci w Miatach jesteście zdrowi. Ja sam czuję się zdrowy i jest mi całkiem dobrze. Przestrzegaj dokładnie proszę przepisy dołączone. Dzieciaczki cieszą się z pewnością wakacjami (Kartoffelferien – ziemniaczane wakacje) mam nadzieję, że mają piękną pogodę. Ja pozdrawiam i całuję Was Wszystkich z całego serca. Wasz Ziut.
Józef Kostro zamordowany został w KL Auschwitz 23 października 1941 r.