Wyzwolenie obozu koncentracyjnego Stutthof

Aleksandra Piecychna

Wśród niewielkiej grupy więźniów, która pozostała w na terenie KL Stutthof w maju 1945 r. był Teofil Białowąs, który w swoich wspomnieniach opisał ostatnie dni istnienia obozu: …SS-mani uciekli na początku maja i władzę przejął Wehrmacht, W tym czasie nie byliśmy już tak pilnowani., można było chodzić po całym obozie, byle nie oddalać się poza teren obozu.

Pewnego dnia wywołali nas wszystkich z pozostałych tu komand jak: naszego, świniarni, koniarni, odwszalni, wtedy przyszedł do nas Ehle, który pełnił obowiązki komendanta i rozdano nam zwolnienia z obozu. Podobno Ehle powiedział, że dają nam te zwolnienia po to, abyśmy mieli jakieś nazwiska. Zaznaczył też od razu żeby nie oddalać się od obozu. Chodziliśmy przez te ostatnie dni jak owce.
Na ewakuację nie poszedłem i zostałem wraz z kilkuset najpotrzebniejszymi Niemcom więźniami. Niemcy nie zdążyli nas ewakuować. Ehle był w obozie do ostatniego dnia, potem co się z nim stało, nie wiem.

Sam moment wyzwolenia trudno jest mi opisać, bo to tak błyskawicznie nastąpiło,że nie wiadomo kiedy. Chwila wyzwolenia nastąpiła w ten sposób, że rano normalnie jak zwykle wstaliśmy, dzień normalny jeden z wielu. Było to 9 maja 1945r. Żadnych strzałów nie było słuchać a poprzedniego dnia jeszcze kilka bomb spadło na obóz. Obozu Niemcy nie bronili, walczyki tylko nad samym morzem i w lesie, ale przypadkowe pociski trafiały w obóz, tak że sporo więźniów od nich zginęło, Tego dnia widzimy Niemców już bez karabinów, z lasu też przyszła jakaś grupa Niemców w nieładzie i składają bron przed komendanturą. Nie upłynęło kilkanaście minut jak przez bramę przejeżdża gazik rosyjski, a na nim nieduży, krępy lejtnant. Nazwiska nie znam. Niemcy już byli ustawieni przed budynkiem. Rosjanie zaraz nas pozdrowili, zaczęli krzyczeć. Lejtnant powiedział: "Jesteście wolni, możecie iść teraz każdy do swojego domu". Nikt do domu się nie śpieszył, choćby z samej ciekawości, co zrobią z Niemcami. Chociaż do nich nikt nie miał pretensji, bo oni nam nie robili krzywdy, nie bili nas, a tym bardziej nie zabijali bezbronnych więźniów. Rosjanie kazali niemieckim żołnierzom wziąć łopaty pozbierać wszystkich zabitych i pochować. Nam kazali brać to, co chcemy i iść, względnie jak kto może, jechać do domu. Mieliśmy po Niemcach rowery, były też konie, które zaprzęgliśmy do wozu i ruszyliśmy w kierunku Elbląga. Przybyłem tu 11 maja rano. Po drodze mijaliśmy masę Niemców pędzonych przez Rosjan, ale Ehlego tam nie widziałem.

W chwili wkroczenia wojsk sowieckich na teren obozu koncentracyjnego Stutthof, na jego terenie przebywało ok. 150 więźniów. Ci więźniowie, którzy dotarli do Elbląga i zgłosili się w polskim urzędzie miejskim w sprawie zakwaterowania, zostali skierowani do sowieckiego punktu mobilizacyjnego. Tam odebrano im wszystkie dokumenty, wartościowe przedmioty i poddano przesłuchaniom. Oskarżano ich o współpracę z Niemcami na szkodę innych więźniów. Aresztowania Polaków, byłych więźniów KL Stutthof, przeprowadzano także w miejscowościach, do których dotarły kolumny ewakuacyjne lub w miejscach ich zamieszkania. Dotyczyło to głównie podejrzanych o udział w ruchu oporu – działaczy Armii Krajowej, TOW „Gryf Pomorski”, Szarych Szeregów oraz pełniących w obozie stanowiska funkcyjne. Aresztowania i przesłuchania dokonywano także wśród więźniów innych narodowości, miedzy innymi Żydów, Rosjan i Litwinów.

Aresztowania przeprowadzano na mocy artykułu 7 porozumienia zawartego między PKWN a Sowieckim Wodzem Naczelnym, podpisanego 26 lipca 1944 r. przez przewodniczącego PKWN Edwarda Osóbkę-Morawskiego i Ludowego Komisarza Sprawa Zagranicznych Wiaczesława Mołotowa. Stwierdzano w nim, że przestępstwa, których dopuściła się ludność cywilna na terytorium polskim wobec wojsk sowieckich w strefie operacji wojennych, podlegają jurysdykcji Stalina, jako Wodza Naczelnego.

Aresztowani więźniowie kierowani byli to kilku obozów zbiorczych, skąd deportowano ich do łagrów na Syberii. Wśród aresztowanych w Elblągu i skierowanych do łagrów była Aleksandra Piecychna. Aleksandra Piecychna została osadzona w KL Stutthof w styczniu 1943 r., gdzie otrzymała numer obozowy 18 564. W aktach obozowych nie ma żadnej adnotacji o działalności podczas wojny w organizacjach politycznych. Po wyzwoleniu KL Stutthof, oskarżona została o współpracę z Niemcami i skazana na 15 lat obozu pracy. Do kraju wróciła w 1955 r.

(DD)
(opracowano na podstawie relacji b. więźnia KL Stutthof: T. Białowąs, Relacje i wspomnienia, T. XVII, maszynopis w AMS; M. Orski, Ostatnie dni obozu Stutthof, Gdańsk 1995)

Widok na Stary Obóz po maju 1945 r. Wnętrze jednego z baraków obozowych po wkroczeniu wojsk sowieckich do KL Stutthof