Ks. Teodor Korcz urodził się 8 listopada 1903 r. w Poznaniu. Święcenia kapłańskie otrzymał 13 czerwca 1932 r. W chwili wybuchu wojny był proboszczem w parafii w Górzycach Wielkich. Aresztowany został 6 października 1941 r. i z więzienia w Konstantynowie został pod koniec miesiąca przesłany do KL Dachau. W Dachau otrzymał nr 28 466.
W 1944 r. ks. Teodor Korcz został wybrany na blokowego bloku polskich księży nr 28: Ale jak to się stało, że blokowym został Polak i to kapłan? Kiedy pod koniec wojny mocno przerzedziły się szeregi armii niemieckiej, reżim hitlerowski ściągał żołnierzy, skąd tylko mógł. Brał też esesmanów z obozu, a nawet pod broń powołał niektórych więźniów Niemców, którym podobno jednocześnie zaoferował wolność. Otóż jeden z esesmanów wyznaczonych na front, tzw. Lagerführer, żegnając się z komendantem radził mu, by na blokach księżowskich blokowymi mianował księży, zapewniając, że wtedy na tych blokach będzie porządek, karność i spokój. Na blok księży niemieckich zaproponował ks. Reinholda Friedrichsa, człowieka o miłej powierzchowności i pięknej duszy, na nasz blok zaś – ks. Teodora Korcza. […] Gdy ks. Korcz otrzymał wezwanie do komendantury, bardzo się tym przejął i zaniepokoił; wiedział bowiem z doświadczenia innych, że taka wizyta nie wróżyła nigdy nic dobrego. […] Komendant przyjął go zaraz i zaczął z nim rozmowę, w której zwracał się do niego przez „pan”, a nie przez „ty”, jak to było dotąd w zwyczaju wielmożów obozowych w stosunku do wszystkich więźniów. Zdziwił się tym ks. Korcz, a zdziwił się jeszcze bardziej, gdy usłyszał, że zostaje mianowany blokowym bloku 28.[…] Ks. Korcz przyjął papierosa i udawał, że umie palić, słuchając przy tym w dalszym ciągu przemówienia komendanta, który zapoznawał go z nowymi obowiązkami. Najważniejszymi zaś ze wszystkich obowiązków blokowego były dwa następujące: Czuwać, by wiedzieć, co się dzieje i co mówią w obozie, a zwłaszcza na jego bloku i donosić o tym komendzie obozu, oraz wymierzać więźniom chłostę, gdy na nią będą skazani.
Nie zdziwił się ks. Korcz, słysząc te słowa, gdyż dobrze wiedział, iż do niedawna chłostę wymierzali esesmani i to tak gorliwie, że gdy bili, ciało odpadało od kości więźniów, a obecnie tę haniebna funkcję z równa gorliwością spełniają blokowi; […] Wszystko to szybko kojarzyło się w duszy ks. Korcza i sprawiło,, że zdecydowanym głosem odezwał się do komendanta: „Panie komendancie, melduję posłusznie, że jestem kapłanem katolickim, że chłosty wymierzać nie będę, bo to ubliżałoby memu charakterowi kapłańskiemu”. To oświadczenie bardzo zdziwiło komendanta, a nawet rozgniewało, bo żaden więzień jeszcze nie przemawiał do niego w ten sposób. Spojrzał na ks. Korcza, po czym utkwił oczy w podłogę, puścił z ust duży kłąb dymu i sapał. Po chwili znowu spojrzał na ks. Korcza i powiedział: „No dobrze, z tego zwalniam pana”. A ks. Korcz wtedy dodał: „Panie komendancie, zapewniam pan, że na bloku księży polskich będzie wzorowy porządek i dyscyplina, ale o niczym donosić nie będę, bo to również ubliżałoby mej kapłańskiej godności”. Znowu zdziwiony i zagniewany komendant spojrzał na ks. Korcza, znowu milczał czas jakiś, patrząc w dół i puszczając kłęby dymu, po czym rzekł do ks. Korcza: „I z tego pana zwalniam”.
O ks. Korczu współwięzień KL Dachau, ks. Biskup Franciszek Korszyński napisał: Nowy blokowy, kapłan […], który wiele wycierpiał pracując w najcięższych komandach, jak Liebhofie, Erdbewegung i na plantacjach, więzień, który przez cały rok był poddawany doświadczeniom malarycznym, teraz też od pierwszej chwili umiał wczuć się we właściwą rolę. Był nam nie tyle bezpośrednim przełożonym, co raczej naszym serdecznym kolegą, bratem i przyjacielem, pragnącym przede wszystkim służyć dobru tej jeszcze licznej, bo przeszło 700 osób liczącej braci polskich księży.
W KL Dachau już od maja 1940 r. osadzano polskich księży z Reichsgau Wartheland (Okręg Rzeszy Kraj Warty). W grudniu 1940 r. do KL Dachau przybył transport 527 duchownych z KL Sachsenahsuen, w tym 485 Polaków, wśród których byli duchowni aresztowani w pierwszych miesiącach wojny na Pomorzu Gdańskim i początkowo osadzeni w obozie Stutthof. Z tej grupy w Dachau zmarło 204 księży, m. innymi 26 stycznia 1943 r. zmarł ks. biskup pomocniczy diecezji włocławskiej Michał Kozal, aresztowany 7 listopada 1939 r. wraz z dwudziestoma dwoma klerykami i dwudziestu jeden księżmi. Ogółem w KL Dachau osadzono 2780 księży różnych wyznań z 20 krajów, w tym 1780 Polaków. W samym tylko KL Dachau zginęło ogółem 1034 duchownych w tym 868 Polaków (84%).
Ze względu na znaczącą rolę Kościoła katolickiego w dziejach narodu i państwa polskiego oraz jego pozycję i autorytet w społeczeństwie polskim, Niemcy obawiali się, że będzie on jednym z ośrodków polskiej konspiracji, ośrodkiem umacniającym polską świadomość narodową. Dlatego od pierwszych dni okupacji Polski najważniejszą sprawą dla niemieckiego okupanta stało się wyeliminowanie ze społeczeństwa polskiego duchowieństwa i innych przedstawicieli polskiej inteligencji. KL Dachau nie był jedynym obozem, w którym ginęli polscy duchowni różnych wyznań. Część ginęła w masowych egzekucjach na Pomorzu Gdańskim jesienią 1939 r., część zamordowana została w obozie Stutthof, duchowni z całej okupowanej przez Niemców Polski ginęli również w KL Sachsenhausen i KL Mauthausen-Gusen.
(dd)
(Opracowano na podstawie: ks. Biskup Franciszek Korszyński, Jasne promienie w Dachau, Poznań 1957; Jolanta Adamska, Jan Sziling, Polscy księża w niemieckich obozach koncentracyjnych. Transport 527 duchownych 13 grudnia 1940 r. z Sachsenhausen do Dachau, Warszawa 2007.)