Aresztowanie księdza Władysława Szymańskiego wspomina ks. Alfons Muzalewski: Przed wojną był duszpasterzem Polaków w Sopocie. Niemcy zjawili się u niego pierwszego dnia wojny również przed godziną piątą rano. Prosił ich jeszcze, by mógł odnieść relikwie św. Andrzeja Boboli do kaplicy . W odpowiedzi na to Niemcy go strasznie pobili, tak że nawet stracił przytomność. Rzucili go do chlewa i potem zawieźli do więzienia Schiesstange. Później przez kilka miesięcy pracował u gospodarzy - Niemców w Gross Lesewitz. Gospodarze bardzo źle go traktowali. Pewnego razu odwiedziła go jego siostra i widziała, że miał całe plecy sine od bicia. Któryś z Niemców przekuł mu stopę widłami. Kiedy skończyły się prace jesienne, ksiądz Szymański wraz z całą grupą, z którą pracował, został przewieziony do Nowego Portu. W Nowym Porcie zorganizował na blokach wigilię gwiazdkową. Ksiądz Szymański był przed wojną wybitnym przywódcą młodzieży w Gdańsku. Pracował przede wszystkim w Katolickim Zrzeszeniu Młodzieży.
Eliminowanie ze społeczeństwa polskiego jego warstw przywódczych było jednym z elementów zaplanowanej formy walki z polskością. Józef Feldmann w swojej pracy Bismarck a Polska, wydanej po raz pierwszy w 1938 r., podkreśla, że: Powstanie Polski niepodległej na skutek pogromu trzech państw rozbiorczych w wojnie światowej nie przecięło wątków oddziaływania myśli Bismarcka na społeczeństwo niemieckie. Wręcz przeciwnie najbliższe lata po traktacie wersalskim przedstawiają obraz niezmiernie intensywnego promieniowania pośmiertnych wpływów Żelaznego Kanclerza na odcinku zagadnień polsko-pruskich.
Twórca pierwszego rozbioru Polski, król Prus Fryderyk II, wypowiadając się o Polakach stwierdził: Polacy są elementem leniwym, zacofanym, niezdolnym do intensywnej pracy, który w interesie dobrobytu i potęgi państwa [pruskiego] winien ustąpić miejsca lub zlać się z wyższą rasą niemiecką.
Spadkobiercą i kontynuatorem walki z polskością był Otto von Bismarck, od 1871 r., pierwszy kanclerz zjednoczonych Niemiec. 9 lutego 1872 r. Bismarck wystąpił w sejmie Pruskim z projektem ustawy odbierającym, ze względu na, według niego, anormalne stosunki panujące w prowincjach wschodnich, duchowieństwu nadzór nad szkolnictwem powszechnym. Uważał, że: Kler katolicki, bez względu na narodowość, popiera dążenia szlachty polskiej skierowane przeciw całości państwa; inspektorowie szkolni w sutannie świadomie pracują nad upośledzeniem języka niemieckiego w nauczaniu, wskutek czego niektóre gminy w Prusach Zachodnich po stuletniej przynależności do monomachii Hohenzollernów uległy spolszczeniu.
Najwięcej wysiłku w zgłębianiu i podtrzymywaniu spuścizny bismarckowskiej włożył trzeci, po Bismarcku, kanclerz Rzeszy Bernard Bülow, w styczniu 1902 r. oświadczył: Nie możemy ścierpieć, by wyschły korzenie pruskiej potęgi, by nasze plemię nad Wartą, Wisłą i Odrą zostało zakryte i wyparte falami obcej nam narodowości. Poznań i Bydgoszcz, Gdańsk i Toruń zbyt blisko leżą ośrodka pruskiej monarchii oraz życia niemieckiego. Uważam kwestię kresów wschodnich nie tylko za jedną z najważniejszych kwestii pruskiej polityki, lecz za to właśnie zagadnienie, od którego rozwoju zawisła przyszłość naszej ojczyzny.[…] Nie powinnyśmy w żadnym razie zapominać, że pruska monarchia stała się wielka wskutek rozpadnięcia się Rzpltej Polskiej, czarny zaś orzeł wzniósł się w walce z białym.
Odzwierciedleniem słów J. Feldmana są stwierdzenia zawarte w Die Frage der Behandlung der Bevölkerung der ehemaligen polnischen Gebiete nach rassenpolitischen Gesichtspunkten (Kwestia traktowania ludności byłych dzielnic polskich pod względem rasowo-politycznym,) raporcie opublikowanym w listopadzie 1939 r. przez Rassenpolitisches Amt NSDAP (Urząd Polityki Rasowej NSDAP):
W dziedzinie duchowej nie można uważać Polaka za kogoś twórczego i to tak pod względem kulturalnym, jak również narodowo-politycznym Braki tej siły twórczej wytłumaczyć można prymitywną inteligencją Polaków, której jednak nie należy nie doceniać. Pod względem psychicznym należy Polaka uważać za człowieka gromadnego, który zwraca się z pełnym niedowierzaniem do każdego, który wyrasta ponad miarę gromady. W tym łączy się brak zdolności do ładu i oceniania dzieł wysokiej kultury, jako też zachowania ich i pielęgnowania.[…] Celem nie dopuszczenia do jakiegokolwiek samoistnego życia polskiego w dziedzinie kulturalnej i gospodarczej należy nie dopuścić do żadnej polskiej korporacji, związku lub towarzystwa, które w ogóle istnieć nie powinny. Również nie mogą egzystować żadne polskie kościelne towarzystwa. […]…
Co do jaskrawo polskich warstw narodowych, szowinistów polskich, członków polskich partii politycznych i kulturalnych (przede wszystkim Związek Zachodni, Związek Marynarzy itd.) to rozumie się, że należy ich usunąć.[…]…
Gazety polskie nie istnieją.[…] Wydawnictwo gazet i periodycznych czasopism powinno być ograniczone i podlegać nadzorowi, przy czym zaleca się dostarczanie im odpowiedniego materiału zebranego przez placówki niemieckie. […]…
Wszelkie zamierzenia, mające na celu ograniczanie porodów, trzeba tolerować, albo je nawet popierać. Spędzanie płodu powinno być w rezerwacie polskim niekaralne. Środki na spędzanie płodu i zapobieganie ciąży mogą być w każdej formie publicznie reklamowane, nie pociągające za sobą jakichkolwiek interwencji policji. […]. Przeciw instytucjom i osobom uprawiającym zawodowo spędzanie płodu policja wkroczyć nie powinna. Zachodzi pytanie, czy nie należałoby poważnie zmniejszyć liczby ludności – pominąwszy zmniejszanie się porodów na skutek niedostatku gospodarczego, ale także przy pomocy wychodztwa…
(dd)
(Opracowano na podstawie: Die Frage der Behandlung der Bevölkerung der ehemaligen polnischen Gebiete nach rassenpolitischen Gesichtspunkten; J. Feldmann, Bismarck a Polska, Warszawa 1980)