Rodzina Grimsmannów

Anna i Wilhelm  Grimsmannowie wraz z synami i córką

22 marca minie kolejna, już 76 rocznica rozstrzelania 76 działaczy polonijnych z Wolnego Miasta Gdańska. W Wielki Wtorek, jak wspomina jeden z więźniów obozu Stutthof, Brunon Zwarra: Zaraz po obiedzie kazano nam wszystkim stanąć przed izbami do apelu.[…] Na nieco wyżej położonej skarpie przed czynna już wówczas w środkowym baraku dezynfekcją ustawiono stolik, a wokół niego stanęli oficerowie SS z Paulym na czele. Jeden z nich przyniósł jakieś papiery i położył je na owym stoliku. Komendant zaczął w nich od razu wertować i po chwili oznajmił, by ci więźniowie, których numery wyczyta, wystąpili ze swoich szeregów i ustawili się przed nim w dwuszeregu. Następnie wywoływał powoli przeszło pięćdziesiąt numerów, po czym stanęli przed nim znani nasi działacze polonijni, z posłem Antonim Lendzionem na czele. Wśród nich odznaczała się wysoka postać Bronisława Komorowskiego, widziałem także nieco przygarbionego profesora Pniewskiego, dyrektora Stefana Goldmanna, znanego działacza Witolda Nełkowskiego oraz tęgawego Zygmunta Grimsmanna, a przede wszystkim mego wuja Leona Blocka. Po krótkiej przerwie wyczytano dalsze numery więźniów i kazano im stanąć nie opodal pierwszej grupy. […] Goniono ich do najcięższych robót i często bito. Zabrano im wszystkie wierzchnie okrycia, szaliki i nawet chusteczki do nosa.[…]. Oni wszyscy byli znienawidzonymi przez nich Polakami, którzy dawali nieustannie i głośno świadectwo o tym, że byli w Gdańsku. Chociaż w tym morzu niemieckim nieliczni, jakże świadomi swej ważnej roli.
Wśród rozstrzelanych był Wilhelm Grimsmann wraz z synem, Zygmuntem Grimsmannem. Wilhelm Grimsmann był przed wojną długoletnim redaktorem „Gazety Polskiej”. Przed samym wybuchem wojny wyjechał do Warszawy, skąd w grudniu 1939 r. powrócił do Gdańska. Został aresztowany na początku 1940 r. i osadzony w obozie Stutthof. Jego syn, Zygmunt Grimsmann, absolwent Gimnazjum Polskiego w Gdańsku, przed wojną pracował jako asystent na Poczcie Polskiej w Gdańsku. Tam też uczestniczył w pracy konspiracyjnej polskich pocztowców, należąc wraz z Janem Gańcza do jednej z trójek konspiracyjnych na Poczcie Polskiej. Zygmunt Grimsmann został wraz z innymi pocztowcami aresztowany 1 września 1939 r. i osadzony początkowo w Viktoria Schule, następnie pracował na Westerplatte oraz w obozie Stutthof.
Miejsce dwóch egzekucji wykonanych w lesie w pobliżu obozu Stutthof w 1940 r.
Wiele kobiet pochodzących z rodzin, z których mężczyźni uwięzieni zostali w obozie Stutthof, zostało 10 i 20 kwietnia 1940 r. wywiezionych do kobiecego obozu koncentracyjnego Ravensbrück. Transporty gdańszczanek do KL Ravensbrück były efektem działalności komisji (tzw. Rassenkomission), które orzekały o losach gdańskich Polaków i ich rodzinach. Część tych rodzin wysyłano do obozu w Prabutach (Umschulungslager Riesenburg) na tzw. „przeszkolenie”. Wobec niektórych osób zapadały decyzje o wysiedleniu ich do Generalnego Gubernatorstwa. Komisje te urzędowały w Gdańsku aż do wiosny 1940 r.
Osoby już uwięzione przesłuchiwał w Nowym Porcie osobiście komendant Komendantury Obozów Jenieckich Gdańsk, któremu podlegał obóz Stutthof, Max Pauly. Niektórzy z przesłuchiwanych otrzymywali kilkudniowe przepustki z obozu, inni, których uznano szczególnie niebezpiecznych dla Rzeszy, pozostawiano w obozie Stutthof. Jednak nawet ci, których zwolniono z obozu mieli nakaz stawienia się po kilku dniach wraz z całymi rodzinami ponownie przed tymi komisjami.
W transporcie przybyłym do KL Ravensbrück 20 kwietnia 1940 r. znalazła się Anna Grimsmann, żona Wilhelma Grimsmanna. Anna Grimsmann wraz z innymi gdańszczankami w trakcie trwania I wojny światowej przygotowywały paczki dla Polaków z Polski Centralnej i karmiły polskich uchodźców, których wojna zastała w Sopocie i nie mogli powrócić do domów. Gdańszczanki przygotowywały również paczki z bielizną, ubraniami i butami dla rodaków z okupowanych regionów Polski. Jedna z więźniarek Ravensbrück, Irena Kowalewska-Musiuk, wspomina swoje współtowarzyszki: Pamięć o Polkach z Gdańska i Wejherowa, które przywieziono już 10 kwietnia 1940 r. do Ravensbrück, powinna zostać utrwalona. Przez cały czas pobytu w obozie przebywałam razem z nimi (gdyż przyjechałam do obozu w tym samym co one czasie) na różnych blokach. Kazimiera Kürbis – nauczycielka Polskiego Gimnazjum w Gdańsku; Helena Kopczyńska – żona aptekarza z Gdańska; Apolonia Ogryczakowa; Anna Grymsman [Grimsmann][…] – i wiele innych, których nazwisk już nie pamiętam. Kobiety te do walki z faszyzmem, a później z najazdem hitlerowskim stanęły razem ze swoimi ojcami, mężami i braćmi. Mężowie ich i najbliżsi byli już w pierwszych dniach wojny rozstrzelani lub wysłani, jak i one do obozu. Anna Grimsmann zginęła w KL Ravensbrück.
Konieczność fizycznego unicestwienia polskiej inteligencji uzasadnił gauleiter okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie, Albert Forster w piśmie z 1940 r.: ze względu na fundamentalną rolę, jaką inteligencja odegrała w przeszłości, zwłaszcza w polityce polonizacyjnej Prus Zachodnich, trzeba ją było zlikwidować natychmiast po zajęciu tego obszaru. Pozostała przy życiu inteligencja zostanie stamtąd również usunięta, aby nie zagrażała szybkiemu i całkowitemu zniemczeniu Pomorza.

(dd)
(opracowano na podstawie: Brunon Zwarra, Gdańsk 1939. Wspomnienia Polaków-Gdańszczan, Gdańsk 1984; Gabriela Danielewicz, Maria Koprowska, Mirosława Walicka, Polki w Wolnym Mieście Gdańsku, Gdańsk 1985; Urszula Wińska, Zwyciężyły wartości, Gdańsk 2006; Danuta Drywa, Polki z Pomorza w KL Ravensbrück, [w:] Zeszyty Muzeum Stutthof nr 3(13), Sztutowo 2015.)