Jednak dzięki uzyskanym, od nielicznych już świadków wydarzeń, mających miejsce pod koniec 1944 r., informacjom, możemy przypuszczać, że jest to miejsce pochówku Żydówek, głównie węgierskich, pochodzących z podobozu KL Stutthof w Dziemianach (Aussenarbeitslager Sophienwalde). Według miejscowych mieszkańców, więźniarki zostały zamordowane w Będominie w dniach przed Bożym Narodzeniem 1944 r. Jednak w tym czasie jeszcze nie przechodziły w pobliżu tej miejscowości żadne kolumny ewakuacyjne. Najbliżej położonym koło Będomina podobozem KL Stutthof był podobóz w Dziemianach (Aussenarbeitslager Sophienwalde), a odległość w linii prostej pomiędzy obiema miejscowościami wynosi 26 km.
Jedna z więźniarek tego podobozu, niemiecka Żydówka Gertruda Schneider, wspomina, że 24 października 1944 r. wywieziono z Dziemian w niewiadomym kierunku 35 najsłabszych Żydówek. Nie wróciły one do obozu głównego Stutthof, jednak nikt nie wiedział, co się z nimi stało. Przypuszczano, że zostały gdzieś w pobliżu zamordowane. Jednak liczba wywiezionych Żydówek zgadza się z liczbą pochowanych w Będominie. Potwierdzałyby to przekazywane przez mieszkańców informacje. Pod koniec 1944 r. w pałacu w Pucu zostały umieszczone Żydówki, które po pewnym czasie przewieziono do Zieleńca, do pracy w miejscowej gorzelni. Po koniec grudnia 1944 r. zmuszono trzech okolicznych mieszkańców do wywiezienia drabiniastymi wozami skrajnie wycieńczonych kobiet do najbliżej położonego lasu. Po przybyciu na wyznaczone miejsce zmuszono je do wykopania rowu i w bestialski sposób zamordowano.
Pierwszy obelisk upamiętniający pochówek zamordowanych ofiar został w Będominie postawiony w 1969 r. Obecnie jest tam pomnik, a grobem nieznanych z imienia i nazwiska więźniarek, z wielkim zaangażowaniem opiekują się miejscowi mieszkańcy, uczniowie ze szkoły oraz władze gminne Będomina. Na grobie zawsze są świeże kwiaty i zapalane znicze. Po swoich rodzicach opiekę nad grobem przejmują dzieci.