Kolekcja listów obozowych Tadeusza Nieśpiałowskiego

W grudniu ubiegłego roku Archiwum Muzeum Stutthof w Sztutowie, Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady (1939-1945), pozyskało kolekcję cennych oryginalnych listów obozowych byłego więźnia obozów koncentracyjnych Auschwitz, Flossenbürg i Stutthof, Tadeusza Nieśpiałowskiego.

Tadeusz Nieśpiałowski ur. się 9 listopada 1911 r. w miejscowości Chorupnik. Przed wojną był nauczycielem w niewielkiej szkółce w Blizocinie nad Wieprzem. Po wojennej wędrówce we wrześniu 1939 r., 18 września 1939 r. Tadeusz Nieśpiałowski powrócił do miejsca zamieszkania i wznowił naukę w szkole oraz prace pozalekcyjne ze szkolną kapelą:


Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia, trzeba było więc przypomnieć sobie wyuczone w poprzednim roku kolędy i opracować nowe. Nie zaniedbywaliśmy też pieśni patriotycznych i żołnierskich, które obecnie miały zarówno dla dziatwy jak i dla słuchających na każdej próbie rodziców szczególne znaczenie. Podczas tych naszych zaimprowizowanych koncercików szczególnie wdzięcznymi słuchaczami byli wysiedleńcy z Poznańskiego, skąd kilka rodzin do naszej wsi przydzielono.

Od razu też przystąpił do pracy konspiracyjnej na terenie swojej wsi, roznosząc mieszkańcom tajną prasę do przeczytania oraz polskie książki ukryte na strychu plebanii. Wkrótce po wstąpieniu do Związku Walki Zbrojnej został aresztowany i osadzony początkowo w więzieniu w Radzyniu Podlaskim a następnie w więzieniu na Zamku Lubelskim. Stąd w styczniu 1941 r. przewieziono go do obozu koncentracyjnego Auschwitz. 23 stycznia 1941 r. został wywieziony z Auschwitz do KL Flossenbürg, gdzie otrzymał numer 2809. Stąd do domu Tadeusz Nieśpiałowski wysłał pierwszy list:


Blockführer oznajmił nam na wstępie, że w dniu dzisiejszym musimy wszyscy napisać listy do domu. Następnie pokazał, jak wygląda taki specyficzny blankiet listowy z nadrukiem, który kazał pisarzowi blokowemu odczytać, a tłumaczowi oficjalnemu, jakim był u nas wtedy niejaki Zelka, kazał to przetłumaczyć. Zelka, co prawda, lepiej znał język niemiecki niż polski, a w ogóle nie grzeszył ani nadzwyczajną inteligencją, ani subtelnością. Przetłumaczył wszakże jako tako ten nadruk oraz wszystkie dodatkowe objaśnienia Blockführera.[…] Treśc tego pierwszego listu została nam właściwie podyktowana jako obowiązująca, a w tłumaczeniu na język polski brzmi ona tak: „Flossenbürg, 2-II-1942. Mój kochany Ojcze! Niniejszym donoszę Wam mój nowy adres: Ochronny areszt. Polak, Nieśpiałowski Tadeusz, Nr 2809, Blok 12. K.L. Flossenbürg.Bay.Ostmark. Ja jestem zdrów i idzie mi dobrze. Niech Oni napiszą mi, jak Wam idzie, ale listy do mnie muszą być tylko atramentem i w niemieckim języku napisane. Pozdrawiam serdecznie Was, całą rodzinę i wszystkie dzieci – Tadek”.[…] W dniu 3 marca 1941 r. otrzymałem pierwszy list z domu. Był on napisany dość nieudolnie przez moją cioteczna siostrę, Sabinę, która mieszkając na Pomorzu, nauczyła się coś niecoś języka niemieckiego.[…] Wymiana ta w naszej korespondencji obozowej była, oczywiście, niezmiernie ograniczona przez cenzurę, której działalność uwidaczniał wyraźny stempel na każdym wychodzącym i przychodzącym liście Natomiast o skuteczności działania tej cenzury świadczyły skreślenia poszczególnych wyrazów albo całych zdań czarnym lub czerwonym tuszem, uniemożliwiając odczytanie.

Fragment z księgi ewidencyjnej KL Stutthof. Numerem 14749 został oznaczony T. Nieśpiałowski 8 lipca 1942 r. w KL Stutthof odnotowano przybycie z KL Flossenbürg transportu 514 więźniów. Jednym z tych więźniów był Tadeusz Nieśpiałowski, który tu w obozie otrzymał numer 14749. We wrześniu 1942 r. został skierowany do podobozu Hopehill, do pracy w cegielni:

Cegielnia znajdował się na płaskim i niskim brzegu Zalewu Wiślanego tuż pod wyniosłą skarpą gliniastą, porośniętą na zboczu drzewami i krzewami. Szerokość tej płaszczyzny w tym miejscu wynosiła nie więcej jak 300 m. szosa, którą przyjechaliśmy to od Elbląga biegła górą ponad skarpą, natomiast samym prawie brzegiem Zalewu przechodziła linia podmiejskiej kolei, łączącej Elbląg z Fromborkiem i Braniewem. Wzdłuż całego brzegu i tej linii kolejowej znajdowało się jeszcze kilka cegielni, a najbliższa następna była oddalona na płn.-wschód od naszej – około 1 km. Miejscowość, w której się ona znajdowała nazywała się wtedy „Reimannsfelde”, a obecnie nazywa się „Nadbrzeże”.

Podobóz „Reimannsfelde” było to kolejne miejsce, do którego został przeniesiony w styczniu 1945 r. Tadeusz Nieśpiałowski.

Po powrocie do obozu głównego, 25 stycznia 1945 r. Tadeusz Nieśpiałowski wziął udział w ewakuacji lądowej więźniów, maszerując w szóstej kolumnie. Z trasy marszu najbardziej zapamiętał nocleg w kościele w Pomieczynie:

Przypominam sobie, że nasza trójka usiadła sobie gdzieś na ławeczce pod amboną, czy tez na stopniach bocznego ołtarza w pobliżu ambony. […] I oto, kiedy wnętrze kościoła zaczął ogarniać mrok, z chóru odezwał się przytłumiony nieco, ale czysty i jędrny głos trąbki, grającej pieśń maryjną” „Po górach, dolinach rozlega się dzwon…”. Szmer przyciszonych rozmów ponad tysiąc osób liczącego ludzkiego zbiorowiska, które po pierwszym wrażeniu wśród życiowej troski o przetrwanie zdążyło już może zapomnieć nawet o tym, gdzie się znajduje, ustał nagle i zapanowała dostojna, godna tego miejsca cisza. A w ciszy tej wibrował wznoszący się i potężniejący dźwięk trąbki, ciągnącej refren: „Ave, ave, ave Maryja!” Po przegraniu dwóch zwrotek tej pieśni trębacz zagrał drugą[…], a potem jeszcze […], i wreszcie „Serdeczna Matko…”. Ktoś tam próbował towarzyszyć na organach, ale akompaniament był dyskretny i nie przygniatający czystego głosu trąbki. Pierwszych melodii brać więźniarska zaskoczona zupełnie wysłuchała w milczeniu, ale kiedy z chóru popłynęły tony tej najbardziej chyba popularnej pieśni maryjnej, pieśni, której błagalny tekst tak bardzo odpowiadał naszej aktualnej sytuacji, ludzie nie wytrzymali w milczeniu i zaczęli śpiewać: „Wygnańcy Ewy do Ciebie wołamy; Zlituj się, zlituj, niech się nie tułamy!”. Nie wszyscy zresztą uznali, że to ma być pieśń maryjna i zaczęli śpiewać po prostu: ”Boże coś Polskę…”, gdyż obie te pieśni są śpiewane na tę samą melodię. Kiedy więc jedni śpiewali wyżej zacytowany refren, inni śpiewali już ze ściśniętym od wzruszenia gardłem: „Ojczyznę, wolność racz nam wrócić Panie!”.

Kolumna więźniów, w której znajdował się Tadeusz Nieśpiałowski, została wyzwolona 10 marca 1945 r. Po przybył na początku maja 1945 r. do domu Tadeusz Nieśpiałowski natychmiast rozpoczął pracę pedagoga w uniwersytecie ludowym i instruktora teatru ludowego w województwie lubelskim. Następnie pracował jako nauczyciel i wychowawca w szkolnictwie sanatoryjnym, udzielał się również w pracach społecznych.

Kolekcja materiałów przekazanych przez córkę Tadeusza Nieśpiałowskiego, Panią Małgorzatę Krzempek-Nieśpiałowski, do zbioru Archiwum Muzeum Stutthof w Sztutowie, Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady (1939-1945), składa się z 64 oryginalnych listów wysłanych przez Tadeusza Nieśpiałowskiego do rodziny – 30 listów z KL Flossenbürg i 34 z KL Stutthof, grypsy w języku polskim wysłane z podobozu Hopehill, pismo do rodziców wysłane z Wejherowa po wyzwoleniu, list od siostry do T. Nieśpiałowskiego, teksty wierszy obozowych, zdjęcia z terenu byłego obozu KL Flossenbürg i KL Stutthof, materiały powojenne oraz maszynopis wspomnień „Czas grozy i oporu. Wspomnienia nauczyciela z lat wojny, okupacji i niewoli w latach 1939-1945”. Cała kolekcja listów obozowych wraz z kopertami została w czasie wojny troskliwie przechowana przez ojca T. Nieśpiałowskiego.

Karta personalna Tadeusza Nieśpiałowskiego z KL Auschwitz

Pismo z Sipo Lublin do KL Flossenbürg dotyczące przeniesienia do obozu T. Nieśpiałowskiego z KL Auschwitz
(opr. DD, Wykorzystano fragmenty wspomnień. T. Nieśpiałowskiego).