Pod koniec stycznia 1945 roku jedna z kolumn Marszu Śmierci, jaka wyszła z obozu dotarła do miejscowości Rybno, w dzisiejszym powiecie wejherowskim. Ponad 1000 więźniów rozlokowano na terenie miejscowego obozu RAD (niem. Służba Pracy Rzeszy). Tam doczekali wyzwolenia przez Armię Czerwoną.
Jeden z więźniów znalazł się w miejscowości Orle Pnie, niedaleko Rybna. Gdy mieszkająca we wsi rodzina, nakarmiła go, więzień wracał do Rybna. Umarł po drodze, jego mogiła do 2010 roku znajdowała się między Rybnem a Orle Pnie.
W 2010 szczątki więźnia poddano ekshumacji, niestety nie udało się ustalić jego tożsamości. Powtórny pochówek nieznanego więźnia odbył się we wtorek, 14 lipca. Szczątki mężczyzny spoczęły w grobie, obok kilkuset innych ofiar tragicznego marszu,
Nekropolią od lat opiekują się mieszkańcy Rybna i okolicznych miejscowości.
- Na cmentarzu pochowani są przede wszystkim wszystkim Polacy, ale też Rosjanie, Słowacy, Niemcy i Żydzi. W 14 mogiłach spoczywa ponad 800 osób - mówi Andrzej Miedziak, sołtys Rybna.
Do dzisiaj nie udało się poznać tożsamości ponad połowy więźniów, których pochowano na cmentarzu w Rybnie.